[recenzja albumu]
Szybko poszło G-Dragonowi wydanie kolejnej płyty. Choć z tego co wyczytałam, nic w tym takiego nadzwyczajnego, bowiem większość piosenek, która się niej znalazła zaczęła powstawać już jakieś dwa lata temu i przez ten cały czas była po prostu jedynie dopracowywana (a część miała nawet wchodzić już w skład „One Of A Kind”). Nie wiem też, czy ktoś (oprócz mnie) zwrócił na to uwagę, ale to pierwsza płyta wydana przez YG, od nie pamiętam kiedy, na której znajdziemy aż 14 piosenek!