[recenzja albumu]
YG Entertainment powinno prowadzić jakieś wykłady pt. ”jak sprawić, żeby jak największa ilości ludzi zapłaciła praktycznie jeszcze raz za to samo i za to, co już zna i jeszcze tak to wszystko przeprowadzić, żeby wszyscy się z tego cieszyli.” Przy całym moim uwielbieniu do Bangów, ta płyta jest kolejnym, zwykłym skokiem na kasę. Nie zmienia to jednak w ogóle faktu, że z wręcz fangirlowską niecierpliwością oglądałam wszystkie teastery i czekałam na wydanie „Monster”.